Strona:PL Mark Twain - Przygody Hucka 02.djvu/129

Ta strona została uwierzytelniona.

nia musi być bardzo przyśpieszone. Za to po ucieczce Jim’a, możemy wmówić w siebie, że robota trwała lat trzydzieści.
— Teraz rozsądnie mówisz — odpowiadam. — Przejście wykopiemy z łatwością, bez kłopotu, a jeżeli ci na tem zależy, to mogę powiedzieć, że sto pięćdziesiąt lat trwało kopanie. To już mi wszystko jedno, bylebyśmy na swojem postawili: No, a teraz trzeba ściągnąć ze dwa noże składane.
— Ściągnij trzy — mówi Tomek — z jednego musimy zrobić piłkę.
— Tomku — rzekłem — jeżeli nie będziesz tego uważał za bezbożność i lekceważenie zwyczajów uświęconych, to ci powiem, że tam pod ogrodzeniem, pomiędzy śmieciem i gratami, widziałem piłę zardzewiałą.
Ale on spojrzał na mnie z nieopisanem zniechęceniem i odrzekł:
— Ty się nigdy w życiu niczego nie nauczysz. Biegaj po noże. Pamiętaj, trzy nam potrzeba.
Ma się rozumieć, że pobiegłem.





ROZDZIA XIV.

Piorunochron. — Tomek ma zasady. — Dla sławy a potomności. — Kradzież łyżek. — Najście psów. — Dobra rada.

Wieczorem, gdy wszyscy posnęli, zszedłszy po piorunochronie, pobiegliśmy do przybudówki, żeby się