mogłem! Gdyby mi królestwo dawali, nie byłbym poszedł!
Że zaś i ciotka stała mi na myśli i Tomek, więc też sen miałem niespokojny. Dwa razy wstawałem, dwa razy spuszczałem się na dół, żeby popatrzeć w okna od frontu i za każdym razem widziałem ciotkę, siedzącą z oczami łez pełnemi. Nie wiem, co byłbym zrobił, żeby ją pocieszyć, ale to nie było w mojej mocy! Przysiągłem tylko, że nigdy jej niczem nie zmartwię. Gdym się obudził po raz trzeci, dniało już; ciotka siedziała jeszcze przy świecy dogasającej; siwą głowę oparłszy na ręku, zasnęła.
Wujaszek znów pojechał do miasta, lecz nie przywiózł żadnej o Tomku wiadomości. Siedliśmy do stołu smutni i zamyśleni, wujostwo mało mówią, nic nie jedzą, że aż serce bolało na nich patrzeć. Nakoniec odzywa się wujaszek:
— Czy ja ci oddałem list?
— List? Jaki?
— Z wczorajszej poczty.
— Nie, żadnego mi listu nie oddałeś!
— Nie? Ano, to musiałem zapomnieć.