— Mniejsza o to dlaczego. Powiadam ci, Huck, że nie wróci.
Lecz gdy na tem twierdzeniu nie poprzestałem, więc rzekł w końcu z wielką powagą:
— Pamiętasz, Huck, ten dom, któryśmy spotkali, płynący z wodą w dół rzeki? W tym domu był człowiek, przykryty z głową; myśleliśmy że śpi. Powiedziałem ci: nie odkrywaj go... Pamiętasz? Sam jednak poszedłem i odkryłem, a gdyś powtórnie wejść usiłował, tom cię nie wpuścił... Pamiętasz? No... to znaczy... że możesz odebrać swoje pieniądze, bo tym człowiekiem był — twój ojciec...
Tomek wyzdrowiał zupełnie, kulę, którą mu z łydki wyjęto, nosi na łańcuszku od zegarka i ciągle patrzy, która godzina.
Nie mam już nic więcej do pisania, z czego okropnie rad jestem, bo gdybym był wiedział, jaka to praca napisać książkę, to nie byłbym wcale zaczynał: drugi raz też pewno nie zacznę.
Zdaje mi się, że z wyprawy do kraju Indyan nic nie będzie, a przynajmniej nie teraz, bo ciocia Salusia chce zostać moją matką, to jest usynowić mnie i ucywilizować. Czy ja to wytrzymam? Jużem próbował tego przysmaku i...
Skończyłem.