Strona:PL Mark Twain - Yankes na dworze króla Artura.pdf/122

Ta strona została przepisana.

I jakże wielkie było nasze zdziwienie! Spotkała nas siwa, czerstwa jeszcze matka jego i żona, otoczona młodymi mężczyznami i kobietami, którzy byli żonaci już i zamężni i mieli już własne dzieci. Wszyscy sześcioro — żona i dzieci byli żywi! Tutaj dopiero poznałem szatańską pomysłowość królowej, która będąc specjalnie wrogo usposobiona względem tego więźnia, wydała rozkaz urządzania fikcyjnych pogrzebów, by go w ten sposób dręczyć.
I pomyśleć, że gdyby nie ja, nigdyby już nie odzyskał wolności, i o niczem by się nie dowiedział. Morgan le Fay szczerze go nienawidziła i nigdy mu nie mogła przebaczyć jego przewinienia. A tymczasem przyczyną jego zbrodni była raczej lekkomyślność, niż zła wola. Ośmielił się powiedzieć, że królowa ma rude włosy. Były one rzeczywiście rude, ale nie wolno było o tem mówić. Kiedy wysokopostawione osoby miały rude włosy, to należało je nazywać złotemi.
Trudno sobie to wyobrazić, ale wśród czterdziestu siedmiu więźniów, było pięciu, których nikt nie znał z imienia, nikt nie wiedział za co i kiedy zostali uwięzieni. Wszyscy wiedzieli, że ci nieszczęśliwi siedzą fu bardzo dawno, ale nikt nie wiedział od kiedy. Według niektórych już 35 lat temu uważani byli za dawnych więźniów, lecz dokładnej liczby lat ich uwięzienia nie domyślano się nawet. Król i królowa również nic nie wiedzieli o tych nieszczęśliwcach, lecz przyjęli ich, jako część odziedziczonego po poprzednim władcy inwentarza. Zostali oni przyjęci, jako pewien spadek, nie przedstawiający wartości i dlatego nie zasługujący na zainteresowanie. „A więc pocoście ich trzymali?“ — zapytałem królową. Pytanie to wprawiło ją w zakłopotanie. Nie wiedziała poco, gdyż poprostu nigdy o tem nie myślała. Dla mnie zaś było najzupełniej oczywiste, że