Strona:PL Mark Twain - Yankes na dworze króla Artura.pdf/16

Ta strona została skorygowana.

Początkowo pisałem pamiętnik, — ciągnął, gdyśmy się znaleźli w jego pokoju — później zaś, po kilku latach, opracowałem swe notatki. O, jakże dawno to było!
Nieznajomy wręczył mi spory rękopis i wskazał od którego miejsca mam czytać.
— Niech Pan rozpocznie stąd, poprzednie jest już Panu znane, — rzekł, żegnając się ze mną i wyraźnie wpadając w coraz większą senność.
Byłem już za drzwiami, gdy usłyszałem mamrotanie: — Śpij dobrze, szlachetny sirze!
Usadowiłem się przy kominku i zacząłem badać swój skarb. Pierwsza część rękopisu — ciężki zeszyt — była pisana na pergaminie i zupełnie pożółkła od starości. Zbadawszy uważnie arkusz, przekonałem się, że jest to palimpsest. Pod starem, bladem pismem yankesa znać było ślady starszego jeszcze i jeszcze bardziej niewyraźnego pisma — łacińskie słowa i uwagi: widocznie pozostałości starożytnych, klasztornych kronik. Otworzyłem pamiętnik w miejscu wskazanem przez dziwnego nieznajomego i pogrążyłem się w czytaniu.