Strona:PL Mark Twain - Yankes na dworze króla Artura.pdf/30

Ta strona została przepisana.

— Jeżeli będziecie uważali, iż należy kogokolwiek sławić i złożyć mu hołd, złożycie go temu, którego ramię zawsze uważane było za najbardziej potężne i którego tarcza i miecz nie zostały jeszcze nigdy zwyciężone — temu, który siedzi tutaj, wśród was. — Przytem rycerz wskazał na sir Lancelota.
Teraz sir Key zaczął opowiadać o tem, jak sir Lancelot podczas swych samotnych wędrówek w krótkim czasie zabił siedmiu wielkoludów i oswobodził z niewoli sto czterdzieści dwie uwięzione damy, poczem wyruszył dalej w poszukiwaniu przygód, bez przerwy walcząc, aż spotkał jego (sir Keya) rozpaczliwie i beznadziejnie walczącego przeciwko dziewięciu cudzoziemskim rycerzom. Sir Lancelot sam jeden napadł na nich i ich zwyciężył. Tej samej nocy sir Lancelot włożył na siebie zbroję sir Keya, zabrał jego konia i wyruszył w dalszą podróż. Wkrótce zwyciężył on szesnastu rycerzy w jednej walce i trzydziestu czterech w drugiej. Wszystkim im wraz z poprzednimi dziewięcioma rozkazał niezwyciężony rycerz udać się na Zielone Świątki na dwór króla Artura, zdać się na łaskę i niełaskę królowej Ginewry po uprzedniem oświadczeniu, że są jeńcami sir Keya.
Oto jest tu sześciu z pośród tych jeńców, a reszta stanie przed królewskiem obliczem, kiedy zagoją się ich rany.
Jakim silnym rumieńcem płonęło oblicze królowej, jak radośnie się uśmiechała i jakie wymowne spojrzenia rzucała sir Lancelotowi, spojrzenia, któreby rycerz przypłacił zapewne życiem w Arkanzasie. Wszyscy zachwycali się odwagą i szlachetnością sir Lancelota, co do mnie zaś to nie mogłem się dość wydziwić sile tego człowieka, który sam jeden, bez wszelkiej pomocy, wziął do niewoli i zwyciężył cały oddział takich doświadczonych szermierzy. Wyraziłem swe