borach publicznych, zawsze stara się oprzeć o tradycyję, przekazaną przez odwiecznych wrogów interesów ludu, aż nareszcie znajduje swój wyraz w samowoli jednego flibustiera[1].
Jeżeli był kiedykolwiek okres historyi, szarą farbą malowany na tle czarnem, to był nim z pewnością ten okres dziejów Francyi. Ludzie i wypadki wydają się nam Schlemihlami[2] na wspak, cieniami, pozbawionymi ciał, do których należały. Rewolucyja paraliżuje własnych swych działaczy, zwiększając namiętną gwałtowność swych przeciwników. „Czerwone widmo“, zaklinane i wywoływane przez reakcyjonistów, zjawia się nareszcie, lecz nie z anarchistyczną czapką frygijską na łbie, ale w mundurze porządku, w pludrach czerwonych.
Ministeryjum, które Bonaparte powołał 20 grudnia 1848 roku, w dzień swego wniebowstąpienia, było ministeryjum partyi porządku, legitymistycznej i orleańskiej koalicyi. Ministeryjum to przeżyło republikańską konstytuantę, której ostatnie chwile w sposób mniej lub więcej gwałtowny skróciło i znajdowało się teraz u steru. Changarnier, generał sprzymierzonych rojalistów, ciągle jeszcze był jednocześnie głównodowodzącym pierwszej wojennej dywizyi i paryskiej gwardyi narodowej. Ogólne wybory zapewniły wreszcie partyi porządku znaczną większość w zgromadzeniu narodowem.
Deputowani i parowie Ludwika Filipa spotkali tam świętą zgraję legitymistów, dla których liczne kartki wyborcze narodu zmieniły się w bilety wstępu na arenę polityczną. Przychylni Bonapartemu przedstawiciele narodu byli niedosyć liczni, by utworzyć niezależną parlamentarną partyję. Zjawili się oni tylko jako mauvaise queue[3] partyi porządku. Tak więc ta ostatnia posiadała siłę rządową, armiję i prawodawcze ciało, a zatem całą siłę państwa; w dodatku ogólne wybory, panowaniu jej dały pozór woli narodu, a równocześnie zwycięztwo kontrrewolucyi na całym europejskim kontynencie wzmocniły ją były moralnie.
Żadna partyja nie rozpoczynała swej kampanii wśród wróżb pomyślniejszych.
Liczba prawdziwych republikanów — rozbitków w prawodawczem zgromadzeniu narodowem stopniała do 50 członków — na czele ich stali afrykańscy generałowie: Cavaignac, Lamoricière, Bedeau. Ale główną opozycyjną partyję tworzyła Montague. To parlamentarne imię nadała sobie socyjalno-demokratyczna partyja. Rozporządzała ona więcej niż 200 głosami na 750 głosów zgromadzenia narodowego, była zatem przynajmniej równie silną, jak którakolwiek z trzech frakcyj partyi porządku. Względna jej mniejszość w porównaniu z całą rojalistyczną koalicyją, zdawała się być zrównoważona przez szczególne okoliczności. Wybory departamentalne pokazały, że zdobyła ona sobie znaczną ilość zwolenników pomiędzy ludnością wiejska. Wśród swych członków liczyła prawie wszystkich deputowanych Paryża; armija złożyła swe demokratyczne wyznanie wiary w wyborze trzech podoficerów, a dowódzca Montagne, Ledru-Rollin został zaszczycony parlamentarnem szlachectwem przez pięć departamentów, które go złączonymi wybrały głosami; żadnego