ny Yon, czuwający nad bezpieczeństwem zgromadzenia narodowego, doniósł komisyi nieustającej, na podstawie zeznań niejakiego Alais, że jedna z sekcyj decembrystów postanowiła zamordować generała Changarniera i Dupin’a, prezydenta Izby i rozdała w tym celu role pojedynczym indywiduom. Łatwo pojąć przerażenie pana Dupin. Wszystko to groziło parlamentarnem śledztwem, które wyświecićby musiało tajemnice zakulisowe bonapartystycznej szajki. Ale przezorny wódz szajki — Bonaparte — rozwiązał na krótki czas przed rozpoczęciem obrad parlamentu Towarzystwo dobroczynności, rozumie się tylko na papierze, gdyż jeszcze w końcu 1851 roku prefekt policja Carlier starał się napróżno w obszernym memoryjale skłonić go do rzeczywistego rozpędzenia decembrystów.
Towarzystwo 10-go grudnia miało być armiją prywatną Bonapartego tak długo, póki nie udało mu się zamienić armii francuskiej w Towarzystwo 10 grudnia. Pierwszą w tym kierunku próbę Bonaparte uczynił wkrótce po zawieszeniu zgromadzenia narodowego, używszy na ten cel sumy, którą parlament, wskutek manewrów politycznych Napoleona, zmuszony był zawotować. Bonaparte, jako fatalista, był przekonany o istnieniu pewnych wyższych sił, którym człowiek, a mianowicie żołnierz, oprzeć się nie jest w stanie. Do tych wyższych sił zaliczał on w pierwszej linii cygara i szampan, z pieczystem na zimno i kiełbasą z czosnkiem. Częstował tedy w apartamentach pałacu elizejskiego specyjałami tymi oficerów i podoficerów. 3-go października powtórzył ten sam manewr z masą wojska podczas rewii przy St. Maur, 10-go zaś października na większą jeszcze skalę podczas przeglądu wojska przy Satory.
Wujaszkowi stały w pamięci wojny Aleksandra w Azyi, siostrzeńcowi natomiast zwycięzkie pochody Bachusa w tej samej części świata, Aleksander był wprawdzie półbożkiem, ale cóż znaczył wobec Bachusa, który był bogiem i to bogiem opiekuńczym Towarzystwa 10-go grudnia.
Po rewii 3-go października komisyja nieustająca pociągnęła do odpowiedzialności ministra wojny d’Hautpoul’a. Przyrzekł on jej, że podobne wykroczenia przeciwko dyscyplinie nie powtórzą się więcej. Wspomnieliśmy właśnie, jak Bonaparte dotrzymał 10-go października przyrzeczenia ministra.
Podczas obu rewij dowodził Changarnier — jako naczelnik armii paryskiej. Changarnier, członek komisyi nieustającej, dowódzca gwardyi narodowej, „zbawiciel“ z 29 stycznia i 13-go czerwca, „filar społeczeństwa“, kandydat partyi porządku na godność prezydenta, nowoczesny Monk[1] dwóch monarchij, nigdy dotychczas nie uznawał rozporządzeń ministra wojny, wyszydzał wciąż otwarcie republikańską konstytucyję i niepokoił Bonapartego swą dwuznaczną protekcyją. Teraz bronił zajadle dyscypliny przeciwko ministrowi wojny i konstytucyi przeciw Bonapartemu. Kiedy 10-go października część
- ↑ Generał Monk — stojący pod rozkazami Cromwella — po psiemu protektorowi posłuszny, spustoszył podczas najazdu Szkocyję. Po śmierci Olivera Cromwella pseudo — republikański ten generał przyczynił się głównie do restauracyi monarchii w Anglii. [przypisek tłomacza.]