kawaleryi podniosła okrzyk: vive Napoleon, vivent les saucissons![1] — piechota, defilująca pod dowództwem Neumeyer’a, dzięki staraniom Changarnier’a zachowała grobowe milczenie. Minister wojny za namową Bonapartego pozbawił za to generała Neymeyer’a stanowiska w Paryżu, pod pretekstem odkomenderowania go jako naczelnika 14-tej i 15-tej wojennej dywizyi. Neymeyer miejsca nie przyjął, musiał więc podać się do dymisyi. Changarnier ze swej strony w rozkazie dziennym z 2 listopada wzbronił wojsku w razie jeżeli takowe znajduje się pod bronią, wszelkich politycznych okrzyków i demonstracyj. Elizejskie pisma napadły na Changarniera, organy partyi porządku wystąpiły przeciw Bonapartemu, komisyja nieustająca wznowiła tajne swe posiedzenia, na których postawiono wniosek, ażeby ogłosić, iż ojczyzna znajduje się w niebezpieczeństwie; armija zdała się być podzieloną na dwa wrogie sobie obozy, z których jeden znajdował się w pałacu Elysée z Bonapartym na czele, drugi zaś w Tuieleries’ach, pod wrodzą Changarnier’a. Zdawało się, że potrzeba tylko rozpoczęcia posiedzeń Izby, ażeby zagrzmiało hasło do walki.
Francuska publiczność zapatrywała się na te utarczki między Bonapartem a Changarnier’em podobnie, jak pewien angielski dziennikarz, charakteryzujący je następującemi słowami: „Polityczne dziewki Francyi sprzątają starą miotłą rozżarzoną lawę rewolucji, łając się nawzajem podczas tej roboty.“
Tymczasem Bonaparte pospieszył złożyć z urzędu ministra wojny d’Hautpoul’a, wysyłając go co prędzej do Algieru i zamianować na jego miejsce generała Szramma. 12-go listopada wystosował on do Izby orędzie po amerykańsku rozwlekłe, przeładowane szczegółami, pachnące porządkiem, tchnące chęcią zgody, traktujące o rzeczach wszystkich i niektórych innych, tylko nie o questions brûlantes[2] chwili. Jakby mimochodem zwraca on uwagę Izby, że według wyraźnych postanowień konstytucji, jedynie prezydent respubliki rozporządzać może wojskiem. Orędzie kończyło się jak następuje:
„Francyja żąda przedewszystkiem spokoju... Związany przysięgą, będę się trzymał ciasnych, zakreślonych mi przez nią granic... Co do mnie, to jako obrany przez lud i jemu tylko zawdzięczający swą władzę, będę zawsze poddawał się jego prawnie wyrażonej woli. Skoro uchwalicie, w ciągu tej sesyi rewizyję konstytucji, natenczas konstytujące zgromadzenie ureguluje stanowisko władzy wykonawczej. W przeciwnym razie naród ogłosi uroczyście swe postanowienie w roku 1852. Jakiekolwiek atoli rozstrzygnięcie przyniosłaby nam przyszłość, dziś winniśmy się porozumieć i starać się, ażeby nigdy namiętność, traf niespodziany albo siła nie rozstrzygały o losach wielkiego narodu... Chodzi mi przedewszystkiem nie o wzgląd, kto będzie rządził Francyją w 1852 r., ale o zużytkowanie w ten sposób czasu, którym rozporządzam, iżby peryjod przejściowy po upływie 4-lecia przeszedł bez agitacyi i zaburzeń. Otworzyłem, pełen szczerości, serce przed wami, spodziewam się, że na otwartość ona odpowiecie swem zaufaniem. Za dobre me zamiary zaszczycicie mnie waszą pomocą, reszta spoczywa w ręku boga.“
Przyzwoita, obłudnie umiarkowana, cnotliwie trywialna mowa burżuazyi przybiera najwłaściwszą swą formę i typowy wyraz w u-