Strona:PL Marks - Pisma pomniejsze 2.djvu/52

Ta strona została przepisana.

we na wniosek Remusat’a cofa się teraz za kulisy, do biur parlamentarnych i ustanawia „Komitet do nadzwyczajnych rozporządzeń.“ Paryż wobec tego wszystkiego nie wykoleił się z torów codziennego porządku, zwłaszcza że handel rozwijał się wówczas, rękodzieła miały robotę, ceny zboża były niskie, okazywał się nadmiar środków konsumcyi, a kasy oszczędności otrzymywały z każdym dniem coraz to nowe depozyty.
„Nadzwyczajne rozporządzenia“, zapowiedziane przez parlament z takim szumem, zeszły do skromnych rozmiarów votum nieufności, udzielonego ministrom. O generale Changarnier nikt nie wspomniał. Partyja porządku zmuszoną była wystąpić w Izbie z tą uchwałą, ażeby w ten sposób zapewnić sobie głosy republikanów, którzy ze wszystkich rozporządzeń ministeryjalnych tylko dekret dymisyi Changarniera uznawali, podczas gdy partyja porządku w gruncie rzeczy nie mogła ganić innych postanowień rządu, ponieważ sama je podyktowała była.
Votum nieufności 18 stycznia uchwalono 415 głosami przeciw 286. Uchwała ta zatem przeszła jedynie wskutek połączenia się zdecydowanych legitymistów i orleanistów z czystymi republikanami i Montagne. Dowód to, że partyja porządku nietylko ministeryjum, nietylko armiję, lecz nawet — w starciu z Bonapartem — samodzielną większość w parlamencie utraciła, dowód to, że szereg posłów urządził dezercyję z jej obozu wskótek ugodowego fanatyzmu, strachu przed wojną, wycieńczenia, ze względu na rządowe pensyje krewnych, z powodu spekulowania na stanowiska ministeryjalne (Odilon Barrot), wskutek płytkiego egoizmu, dzięki któremu przeciętny burżua zawsze jest gotów wspólny swej klasie interes rzucić na ofiarę spraw prywatnych.
Bonapartystowscy deputowani należeli do partyi porządku jedynie w okresie walki z rewolucyją. Szef katolików Montalembert, zwątpiwszy w zdolność do życia parlamentarnej partyi zaciężył swym wpływem na szali Bonapartego. Nakoniec przewódzcy partyi porządku, Thiers i Berryer, orleanista z legitymistą, byli zmuszeni zamanifestować się otwarcie jako republikanie i wyznać, że jakkolwiek serce lgnie do władzy królewskiej, mimo to głowa każe im być republikanami i że parlamentarna ich respublika jedyną, możliwą formą panowania całej burżuazyi. Warunki kazały im przed burżuazyją piętnować restauracyjne plany, dla urzeczywistnienia których pracowali zresztą poza jej plecyma, jako niebezpieczną, pozbawioną głowy intrygę.
Votum nieufności z 18 stycznia skrupiło się na ministrach, nie dotykając prezydenta, jakkolwiek nie za ich sprawą, lecz na rozkaz Bonapartego Changarnier został złożony z urzędu. Miałaż partyja porządku wystąpić z oskarżeniem przeciwko samemu prezydentowi? I za co? Za jego dążenia restauracyjne? Wszak one uzupełniały tylko własne zabiegi partyi. Za konspiracyje jego podczas rewij armii i Towarzystwo 10-go grudnia? Wszak tematy te pogrzebano dawno, przeszedłszy nad nimi do porządku dziennego. Więc może za dymisyję, daną bohaterowi z 29 stycznia i 13 czerwca, mężowi, który w maju 1850 r. groził paryżanom — na wypadek buntu — podpaleniem miasta na wszystkich czterech rogach. Sprzymierzeńcy