— mówi on — handel nie jest wogóle niczem innem, jak wymianą pracy na pracę, więc wartość wszystkich rzeczy najbardziej prawidłowo oceniana zostaje pracą“[1]. Jeżeli tu podstawimy realną pracę na miejsce wyrazu praca, to odrazu odkryjemy pomieszanie pracy w jednej formie z pracą w innej. Ponieważ w procesie wymiany przyjmują udział np. praca szewcka. kopalniana, tkacka, malarska itd., to wartość butów miałaby być najprawidłowiej ocenianą w pracy malarskiej? Franklin sądzi naodwrót. iż wartość butów, wytworów kopalni, tkanin, obrazów itd. określoną zostaje przez pracę abstrakcyjną. która nie posiada żadnej szczególnej jakości i która przeto podlega jedynie ilościowej mierze[2]. Ponieważ on wszakże nie rozwija pracy, zawartej w wartości zamiennej, jako abstrakcyjne — powszechnej i społecznej z procesu wzajemnego pozbywania się prac indywidualnych, to z konieczności musi on zapoznawać pieniądz, jako bezpośrednią formę istnienia tej powszechnej pracy. Pieniądz i praca, stanowiąca wartość wymienną, nie znajdują się przeto u niego w żadnej wewnętrznej zależności; pieniądz jest raczej narzędziem, z zewnątrz wprowadzonem do procesu wymiany w celach technicznej wygody.
Franklinowska analiza wartości zamiennej nie wywarła bezpośredniego wpływu na ogólny rozwój nauki, gdyż on rozpatrywał tylko pojedyncze kwestyje z politycznej ekonomii przy określonych praktycznych pobudkach. Sprzeczność pomiędzy realną, pożyteczną pracą i pracą stanowiąca źródło wartości wymiennej, poruszała Europę podczas XVIII stulecia w formie pytania, jaki szczególny rodzaj realnej pracy stanowi źródło mieszczańskiego bogactwa? W taki sposób przypuszczano już naprzód, że nie każda praca, która się urzeczywistnia w wartościach użytkowych, czyli wydająca produkty, przez to samo tworzy już bogactwo. Dla fizyjokratów wszakże, zarówno jak i dla ich przeciwników, palącą kwestyją sporną jest nie to, jaka praca wytwarza wartość, lecz to, jaka wytwarza nadwartość? Traktują więc oni kwestyję w formie hardziej skomplikowanej, zanim ją rozstrzygnęli w formie elementarnej — tak to historyczny rozwój wszystkich nauk przez masę pokrzyżowanych dróg prowadzi dopiero do istotnego ich punktu wyjścia. Nauka różni się od architektury nietylko tem, iż stawia ona zamki w powietrzu, ale jeszcze i tem, iż buduje pojedyncze piętra mieszkalne gmachów, nie — założywszy uprzednio fundamentów.
Nie zatrzymując się dłużej przy fizyjokratach i opuszczając cały szereg włoskich ekonomistów, którzy mają mniej luf) więcej szczęśliwe pomysły względem prawidłowej analizy towaru, zwróćmy się odrazu do pierwszego anglika, któr3r opracował całość burżuazyjnej ekonomii, do p. James Steuart’a. U niego wogóle abstrakcyjne kategoryje politycznej ekonomii znajdują się jeszcze w procesie oddzielania się od ich materyjalnej treści, a zatem są ciekłe i wahające się; tak samo dzieje się i z wartością zamienną. W jednem miejscu określa on realną wartość przez czas roboczy (to, co robotnik może wytworzyć w ciągu dnia) obok czego wszakże w sposób