Strona:PL Marrene Dzieci szczescia.djvu/153

Ta strona została skorygowana.
149
──────


ny Marceli. Niema tu tajemnicy, ale należy wybrać chwilę, gdy będzie sama lub tylko z siostrą.
— Rozumiem — odważył się odezwać tonem porozumienia z przebiegłym uśmiechem Hilary, któremu te ostatnie słowa nasunęły cały szereg domysłów.
— Nic nie rozumiesz — odparł ostro prezes — i wcale nie potrzeba, ażebyś rozumiał coś więcéj nad to, co masz spełnić. Idź zaraz. O téj godzinie panny Sawińskie prawdopodobnie będą same, ale urządź się tak, żebyś był tego pewny i dwa razy chodzić nie potrzebował. Nadewszystko pamiętaj, że tu niema żadnéj tajemnicy. Powróciwszy, przyjdziesz tu zaraz i powiesz mi ze szczegółami, jakeś się sprawił. Zapowiedz Janowi, że nie ma mnie w domu dla nikogo bez wyjątku. Nie potrzebuję ci mówić, by nikt w domu nie wiedział, gdzie cię posyłam i z czém.
Przesyłka nie miała być „tajemnicą”, jednak i tu i u Sawińskich, miały o niéj wiedziéć jedynie osoby interesowane. Hilary nie był obowiązany rozumiéć jéj ze wszystkiém; to, co zaś wiedział, miało wystarczyć tylko do jéj spełnienia. Wyszedł więc natychmiast.
Tymczasem u Sawińskich odbywała się jedna ze zwykłych scen, towarzyszących ruinie — scena, pogrążająca Marcele w rozpaczy. Przyszedł znów inkasent upominać się o zapłatę rachunku z magazynu.