ści duszę zaprzepaszcza, tak panny Obrańskie zajmowały się specyalnie kwestyą moralności i śledzeniem ścieżek jakiemi uwodziciele krążą około swych ofiar. A że ludzie zwyczajnie dostrzegają to, czego szukają, więc według panien Obrańskich na świecie istniało jedno tylko niebezpieczeństwo, jeden interes, jedna walka, a jedynym motorem czynów ludzkich był zawsze i wszędzie złotołuki Eros.
W ten sposób całe ich życie upływało na bronieniu naprzód samych siebie, następnie swoich lokatorek, a wreszcie wszystkich niewiast, jakie znały, od strasznych pokus i nagabywań, które, według ich przekonania, stanowiły jedyne zajęcie płci mezkiéj.
Obrona własna wprawdzie była teraz znakomicie ułatwiona, albowiem panna Prakseda liczyła co najmniej pięćdziesiąt wiosen, a siostra jéj, Lucyna, młodszą była zaledwie o lat kilka; wszakże obie trzymały się zasady, iż nieprzyjacielowi nigdy dowierzać nie należy, i nie myślały porzucać postawy obronnéj, témbardziéj, że wszystko podsycało ich niedowierzanie.
Niektórzy śmieli się ze starych panien i nazywali je wprost waryatkami; one jednak znosiły cierpliwie niesprawiedliwość świata, przypisując ją zemście osobistych swych nieprzyjaciół — mężczyzn. Wszak one były ciągle zajęte niweczeniem ich podstępnych zamiarów, nie mogły więc za to oczekiwać innéj