Strona:PL Marrene Dzieci szczescia.djvu/88

Ta strona została skorygowana.
84
──────


szanse, przeciwności — wytknąć sobie cel i od niego nie zbaczać. Dlatego to powodzenie powszednością nie jest i osiągnięte uczciwemi środkami zasługuje na uznanie. Dzieci biegną zwabione każdą ponętą: ludzie idą, gdzie zamierzyli, choćby przez trud i ból.
Mówił jéj to, o czém nie słyszała nigdy, tłumaczył mechanizm życia, przedstawiał fakta w oświetleniu nowém, które nadawało im zupełnie odmienne znaczenie. Ale ona nie mogła i nie chciała być przekonaną. Przeciwnie, wobec jego rozumowań czuła się podwójnie nieszczęśliwą. One odejmowały jéj położeniu urok wyjątkości. Wreszcie on doradzał rzecz w jéj pojęciu ohydną, a rada ta dla niéj była stwierdzeniem, dowodem nawet braku serca. Więc z uporem kobiecym wracała do pierwszego oskarżenia.
— Rozumiem — zawołała — nie kochałeś mnie nigdy!...
Uśmiech nieskończonéj goryczy zarysował się na jego wargach. Nie próbował więcéj zaprzeczać, ani się bronić.
— Niech i tak będzie — wyrzekł zwolna: sądź tak, jeśli ci to ulgę sprawić może. Kto wie zresztą, może i masz słuszność. Miłość nie rzuciła mi na oczy zasłony, nie uczyniła głuchym i ślepym, nie przypięła skrzydeł, nie uniośla po nad świat i warunki życia.
— Ja ich znać nie chcę! — zawołała, wyciągając