Strona:PL Marx Karl - Kapitał. Krytyka ekonomji politycznej, tom I, zeszyty 1-3.pdf/439

Wystąpił problem z korektą tej strony.

wanie społecznego procesu pracy jest czysto subjektywnem [osobowem] połączeniem robotników cząstkowych; w wielkim przemyśle zespół maszyn jest całkiem objektywnym [rzeczowym] organizmem produkcji, który dla robotnika, jest danym zgóry, gotowym, materjalnym warunkiem produkcji. W kooperacji prostej i nawet w kooperacji, zróżniczkowanej przez podział pracy, wypieranie robotnika pojedynczego przez robotnika uspołecznionego jest jeszcze w mniejszym lub większym stopniu grą wypadku. Maszyna natomiast, z niewielu wyjątkami, o których będzie mowa później, jest czynna tylko jako narzędzie pracy, bezpośrednio uspołecznionej, czyli wspólnej. Kooperacyjny charakter procesu pracy staje się więc obecnie koniecznością techniczną, podyktowaną przez naturę samego środka, pracy.

2. Przenoszenie wartości maszyny na wytwór.

Widzieliśmy, że siły wytwórcze, powstające z kooperacji i z podziału pracy, nic nie kosztują kapitalisty. Są to siły przyrodzone pracy społecznej. Nic go też nie kosztują siły przyrody, wprzęgane do procesów produkcyjnych, jak woda, para i t. d. Ale jak człowiekowi potrzebne są płuca do oddychania, tak potrzeba mu również „tworu ręki ludzkiej“ dla produkcyjnego spożywania sił przyrody. Musi mieć koło wodne, aby korzystać z siły poruszającej wody; musi mieć maszynę parową, aby wyzyskać prężność pary. Z nauką sprawy stoją zupełnie tak samo, jak z siłami przyrody. Prawo o odchyleniu igły magnetycznej w polu działania prądu elektrycznego, lub prawo, że prąd elektryczny, przebiegający dokoła sztaby żelaznej, wzbudza w niej magnetyzm — nazajutrz po odkryciu nie kosztują już ani szeląga[1]. Lecz eksploatacja tych praw w dziedzinie telegrafu i t. p. wymaga kosztownego i rozległego aparatu. Widzieliśmy już, że maszyna bynajmniej nie wypiera narzędzia. Nikłe narzędzie organizmu ludzkiego rośnie w liczbę i objętość, gdy staje się narzędziem mechanizmu, stworzonego przez człowieka. Kapitał

  1. Kapitalisty wogóle wiedza „nic“ nie kosztuje, co wcale mu nie przeszkadza ją wyzyskiwać. Kapitał przyswaja sobie „cudzą“ wiedzę, tak samo jak cudzą pracę. Ale przyswojenie „kapitalistyczne“, a przyswojenie „osobiste“, czy to wiedzy, czy to materialnego bogactwa — są to rzeczy całkiem różne, nic wspólnego ze sobą nie mające. Sam nawet Dr. Ure uskarżał się na zupełną ignorancję w dziedzinie mechaniki swych kochanych fabrykantów, eksploatujących maszyny, Liebig zaś opowiadał o skandalicznej nieznajomości chemji u angielskich fabrykantów wyrobów chemicznych.