Strona:PL Marx Karl - Kapitał. Krytyka ekonomji politycznej, tom I, zeszyty 1-3.pdf/725

Wystąpił problem z korektą tej strony.

robocza z natury swej wymaga stałego dostarczania przez robotnika określonej ilości pracy nieopłaconej. Wzrost płacy roboczej, pomijając ewentualność, że towarzyszyć mu może spadek ceny pracy, w najlepszym razie oznacza tylko ilościowe zmniejszenie pracy nieopłaconej, której robotnik musi dostarczyć. Nigdy jednak to zmniejszenie nie może dojść do punktu, w którym zagroziłoby samemu systemowi kapitalistycznemu, to znaczy kapitalistycznemu charakterowi procesu produkcji oraz odtwarzaniu jego własnych warunków: z jednej strony środków produkcji i środków utrzymania, jako kapitału, z drugiej strony siły roboczej, jako towaru, na jednym biegunie — kapitalisty, na drugim — robotnika najemnego. Jeżeli pominiemy przytem gwałtowne walki o wysokość plac — a już Adam Smith wykazał, że naogół w tych walkach majster zawsze zostaje majstrem — to wzrost ceny pracy, spowodowany nagromadzaniem kapitału, prowadzi do następującej alternatywy.
Albo cena pracy w dalszym ciągu wzrasta, ponieważ wzrost jej nie hamuje postępu nagromadzania; nic w tem niema dziwnego, ponieważ, jak powiada A. Smith, „nawet przy zmniejszonym zysku kapitały nietylko mogą rosnąć w dalszym ciągu, ale nawet o wiele szybciej, niż przedtem... Wielki kapitał przy małym nawet zysku wzrasta naogół szybciej, niż mały kapitał przy wielkim zysku“ — („Wealth of nations“, II, str. 189). W tym wypadku jest oczywiste, że zmniejszenie pracy nieopłaconej bynajmniej nie przeszkadza rozszerzeniu dziedziny panowania kapitału. Tego rodzaju ruch płac raczej przyzwyczaja robotnika do tego, by widział cale swe zbawienie w zbogaceniu swego pana.
Albo też — a to jest druga strona tej alternatywy — nagromadzanie słabnie wskutek zwyżki ceny pracy, gdyż bodziec, którym jest chęć zysku, zostaje przytępiony. Nagromadzanie zmniejsza się.
Ale jednocześnie znika przyczyna tego zmniejszenia, mianowicie dysproporcja między kapitałem a siłą roboczą, podległą wyzyskowi, nadmiar kapitału w stosunku do podaży siły roboczej. Mechanizm kapitalistycznego procesu produkcji sam więc usuwa przeszkody, które chwilowo sobie stwarza. Cena pracy spada znowu na poziom, odpowiadający potrzebie pomnażania wartości kapitału; przyczem poziom ten może być równie dobrze wyższy, jak niższy lub też równy poziomowi, który przed zwyżką płac uchodził za normalny.
Widzimy więc, że w pierwszym wypadku nie zmniejszenie absolutnego lub stosunkowego wzrostu siły roboczej, czyli ludności ro-