Strona:PL Marx Karl - Kapitał. Krytyka ekonomji politycznej, tom I, zeszyty 1-3.pdf/734

Wystąpił problem z korektą tej strony.

, to z drugiej strony przybiera ono postać wzajemnego odpychania się wielu kapitałów indywidualnych.
Temu rozdrobnieniu całkowitego kapitału społecznego oraz wzajemnemu odpychaniu jego odłamków przeciwdziała ich przyciąganie. Nie jest to już prosta, utożsamiająca się z nagromadzaniem, koncentracja srodkow produkcji i dowództwa nad pracą. Jest to koncentracja już utworzonych kapitałów, zniesienie ich samoistności indywidualnej, wywłaszczanie kapitalisty przez kapitalistę, przekształcenie wielu kapitałów mniejszych w niewiele większych. Proces ten tem rożni się od poprzedniego, że polega tylko na odmiennym podziale kapitałów już istniejących i funkcjonujących, że więc jego pole działania bynajmniej nie jest ograniczone przez absolutny w wzrost bogactwa społecznego, czyli absolutną granicę nagromadzania. Kapitał skupia się tu wielkiemi masami w jednem ręku, ponieważ gdzieindziej wymyka się z wielu rąk. Jest to właściwa centralizacja [ześrodkowanie] kapitałów w odróżnieniu od ich akumulacji [nagromadzania] i koncentracji [skupienia].
Prawa tej centralizacji kapitałów, czyli przyciąganie kapitału przez kapitał, nie mogą być w tem miejscu wyłożone. Wystarczy krotka wzmianka rzeczowa. Walka konkurencyjna jest prowadzona zapomocą obniżania ceny towaru. Taniość towarów zależy caeteris paribus [przy innych warunkach równych] od wydajności pracy, a ta zkolei — od rozmiarów produkcji. Dlatego większe kapitały zwyciężają mniejsze. Dalej należy pamiętać, że wraz z rozwojem kapitalistycznego trybu produkcji wzrasta owo minimum kapitału indywidualnego, które jest niezbędne do funkcjonowania przedsiębiorstwa w warunkach normalnych. To też mniejsze kapitały cisną się do dziedzin produkcji, które wielki przemysł opanował dopiero sporadycznie lub niezupełnie. Konkurencja sroży się tu w stosunku prostym do liczby i w stosunku odwrotnym do wielkości współzawodniczących kapitałów. Kończy się ona zawsze upadkiem wielu drobniejszych kapitalistów, których kapitały częściowo przechodzą do rąk zwycięzców, częściowo giną.
Produkcja kapitalistyczna powołuje ponadto do życia zupełnie nową potęgę — kredyt, który z początku wkrada się chyłkiem, jako skromny pomocnik nagromadzania, niewidzialnemi nićmi wyciągający środki pieniężne, w mniejszych lub większych ilościach rozsiane na powierzchni społeczeństwa i ściągający je do rąk indy-