Strona:PL Marya Konopnicka-Poezye w nowym układzie IV Obrazki 086.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Przymknęła oczy, jak ptaszę zmęczone,
W nucie piosenki utopiona cała...
— Ach! to jej strony, jej strony rodzone!
Wioska pod lasem i chata w niej biała...
I siwy ojciec, piast siwy tej wioski,
I matka stara, co lny przędąc cienkie,
Głosem, złamanym przez lata i troski,
Tę samą niegdyś śpiewała piosenkę...
To zapach siana, to kwiecie tarniny,
To na rozstaju pod borem mogiła...
To dym nad chatą wijący się, siny...
Studnia z żórawiem, skąd wodę nosiła...
Pole i miedza, i struga, i grusza,
I polne maki jaskrawo kwitnące...
I staw, jak modry pierścień, wpośród ziela...
To dzwon niedzielny, to wiejska kapela...
Ach! to jej Janek! To druga jej dusza! —
Śpiewa... W pamięci błyska jak cień krwawy,
Panicz — sokolik z białego tam dworu...
I las, i łąki pachnące otawy,
I pocałunków szmer... i szept wieczoru...
I chłodna nocka... i taka woń świeża...

Z przymkniętych oczu łzy lecą gorące...
Ktoś wszedł. Do balu podano wnet hasło.
Wstrzęsło się dziewczę; śmiech ostry i suchy
Z drobnych ust wybiegł... zwinęła w kłąb włosy