Strona:PL Marya Konopnicka-Poezye w nowym układzie VI Przekłady 109.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Wstał od modlitwy Cyd. A niebo dniało.
Lecz nim siadł na koń, już mu przeciw stało
Więcej niż tysiąc Maurów. Wschód się cały
Ćmił oszczepami. A gdy go ujrzały
Maury na koniu, i przyłbicę jego,
— Jak przed Eblisem, jak przed duchem złego,
Wstecz się rzucili, i pierzchnęli cwałem...
I nieznalezion mąż w tem wojsku całem.
Znikli w kurzawie i ciury i wodze.
Więc rzekł Cydowi Fadryk:
— Pył po drodze
Gnać chcesz?... Zaniechaj, a wróć się do domu!
Takeś ich pobił, jak piorun, bez gromu...
Na cóż ci jeszcze te harce bojowe? —
Rzekł Cyd — a mówiąc, wzniósł hardo swą głowę:
— A gdzie zasługa? Czy ja strach na ptaki,
Co go do sadu wloką drobne żaki
Pod złotą brzoskiew, gdy owoc dojrzewa?
Któż wygrał? Pióro, co za wiatrem wiewa
Z mojego hełmu! Miecz — ten się nie krwawi.
Toćbym jak papież był... Gdy się pojawi,