Strona:PL Marya Konopnicka-Poezye w nowym układzie VI Przekłady 196.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Bom bez ojczyzny, jak wiatr, co dokoła
Lata… I ręce bezlitosne oto
W mocy mnie swojej mają… Lud tułaczy
Podjął mnie kędyś, na żywot żebraczy!

»Step był mem łożem, lub kamień wśród drogi,
Mlekiem mnie klaczy cyganki karmiły,
Ciernie mi bose kaleczyły nogi,
A skórę żary słońca przepaliły…
Ilekroć w wioski przybyliśmy progi
Musiałam tańczyć, choć brakło mi siły,
I wróżyć w chatach, i żebrać przy drodze…
Wróciłam próżno, to bito mnie srodze.

»Lecz chociaż nigdym dawniej nie słyszała
O cnocie, zbrodni, o prawdzie, o Bogu,
Przecież mnie hańba zawsze przerażała,
I — czysta żyłam tam — na tym barłogu…
Aż raz, gdym meczet otwarty ujrzała
I prawa niebios posłyszałam w progu,
Codziennie modły prorokowi składam,
I z doli mojej Bogu się spowiadam!

»Tak żyłam dotąd… A kiedy nareszcie,
Do twego państwa losy nas przywiodły,
O niczem innem nie mówiono w mieście,
Jak o książęciu, którego nie zwiodły