Strona:PL Marya Konopnicka-Poezye w nowym układzie VI Przekłady 207.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Czyż ona jedna tylko? Znam ja parę
Takich śliczności… każda, jak miód słodka…
Gdy książę każe…« — »Milcz, tu podły sługo!
Nigdyś mnie nie znał, choć znasz mnie tak długo.

»Sam pójdę, jeśli to jest w losu woli,
Ślad jej odszukam. Fez mi podaj!« — »Oto
Jest; pójdę z księciem, książę pan pozwoli?«
— »Nie chcę, sam idę! I najczystsze złoto
Brudem bezwstydny dowcip twój osmoli!«
— »Niech Allah darzy księcia swą szczodrotą,
By się ta droga zguba odszukała!«
Ale Kalilbad już prysnął, jak strzała.

Czarny szyderca popatrzał za księciem;
Szpetnym grymasem drgnęła twarz odęta,
I z małych oczu przebiegłem mrugnięciem
Rzekł sam do siebie: »Dzierlatka przeklęta!
Mogę spać teraz! Najgorzej z zaczęciem;
Lwiątko poczuło krew! Ta mała święta
O śniadej buzi, pewno go wyleczy
Z dzieciństwa wieszczek… no, — i z różnych rzeczy…

»Ja miałbym biegać? Bezsenność mi szkodzi…
Ktoby tam wierzył w tę »państwa połowę?«
Choćbym ją znalazł nawet? O cóż chodzi?
Książę łaskawie raczy skłonić głowę!