Strona:PL Marya Konopnicka-Poezye w nowym układzie VI Przekłady 216.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

(Kłótnie nie warte są i torby sieczki!)
Przeszły dwa lata. Na książęcem czole
Chmury tęsknoty... Więc w rodzinne strony
Powracał mędrszy, lecz — nie uleczony.

Jest-że to dziwem? — Widnokręgi zmienia
Ale nie serce, kto morza przepływa.
Twarz mu pobladła, zmierzch oczy cienia
I — jak był — smutny do kraju przybywa.
Gdy wjeżdżał w miasto pełne świateł, wrzenia,
Flag, godeł — myśl mu błysła niecierpliwa,
Że wkrótce, takież pochodnie, festyny,
Uświetniać mają jego zaślubiny!

Jak pielgrzym, który cień fata-morgany
Ściga w pustyni ruchomemi ślady,
Tak on dopędzał każdej karawany —
I każdej hordy, gdzie żyją nomady,
Szukając lubej... a Hussejna plany,
By go zachęcić do życia biesiady
Przez bajadery — i przez wielkie panie,
Upadły, zachwiać go nie będąc w stanie.

Więc kiedy wezyr słowy kwiecistemi
Wspomniał o dawnem księcia przyrzeczeniu,
Przed Kalilbada oczyma smutnemi,
Stanął Giulnary cień w lubem widzeniu...