Strona:PL Marya Konopnicka-Poezye w nowym układzie VI Przekłady 238.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Usta jej kwitną — jak wiosny marzenie,
A długie rzęsy z wyrazem tkliwości
Wznoszą się, jakby pytając miłego:
»Snem-że to wszystko?... Nie zbudzę-ż się z niego?...

»O mój jedyny! — cichutko szeptała —
Mnie tak jest w duszy, jakbym znów na szczycie
Wieży tej, wobec śmierci blizkiej stała!...
O jakże dziwnem w szczęściu jest to życie!
Daj mi dłoń swoją!... Terazbym nie chciała
Umrzeć, w najwyższej rozkoszy zachwycie!...
Teraz żyć pragnę — z tobą — i przy tobie...
Ja, com dziś napół prawie była w grobie!«

Tu następują cztery bite karty,
A na nich długa miłosna rozmowa;
Którą, jak dywan kwiatów rozpostarty,
Kronikarz utkał w najdobrańsze słowa...
Lecz duch, do wyżyn swoich gdzieś wyparty,
Milczy; rozkoszy niemą jest wymowa!
A że i Hussejn rzucił się na łoże,
Nikt jej — na szczęście — podsłuchać nie może.

Tyle mi tylko tu dodać wypada,
Że serc wierniejszych nie znała kraina,
I że ramiona księcia Kalilbada,
Nim rok upłynął — kołysały syna.