Ta strona została uwierzytelniona.
Jej nagich ramion dotyka sukienka,
Biała jak one, przejrzysta i cienka.
Coś się dziwnego stało... ja sam nie wiem...
Czy słońce z góry sypnęło zarzewiem,
Czy się gdzieś pierwsza rozwinęła róża,
Czy słowik w morzu harmonii się nurza,
Czy w głos skrzydełkiem strzyże konik polny...
Uczułem żar na ustach, mimowolny
Wydałem okrzyk, jakby duch mój własny
Spieszył ją ostrzedz, że ma wzrok zbyt jasny,
Że się z rękawka wysunęła ręka,
Że kwiat ją zdradza i że ta sukienka
Pozwala słońcu całować jej ciało...
Spojrzała na mnie i snadź mnie wydało
Moje zmięszanie, bo spuściła oczy,
Tuląc do siebie dwa sploty warkoczy.