Strona:PL Marya Konopnicka-Poezye w nowym układzie V Z mojej księgi 167.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
VII.


Przed skwarem leśnych szukaliśmy cieni,
A las był pełen tajnych szumów, woni.
Olcha wilgotna bujnie się zieleni,
Jodła żywicę poprzez korę roni,
A biały powój, co tuż obok rośnie,
Ręce na szyję rzuca jej miłośnie.
Był zachód słońca. Przez zielone ściany
Widniał obłoczek, złotem malowany,
Nad ziemią mgliła się wieczorna rosa,
Trzodę zganiała pastereczka bosa,
Do gniazd wracały turkawki i dzierzby,
A mech drzemiący słuchał szeptów wierzby,
Co, rozczesawszy włosy, jako długie,
Schyliła głowę i patrzyła w strugę.

Byliśmy sami, bo dzień nas odbieżał,
Bo między niebem a nami zmrok leżał,
Bo las otoczył nas, niby komnata,
Bo miłość dwoje oddziela od świata...