zie wyśmiewają się z niego i lżą otwarcie, kierując się własnem uznaniem.
Jego bezpośrednim podkomendnym jest sternik, tak zwany to-kung. Ma pieczę nad sterem i słucha to ho-tszanga, to marynarzy, zależnie od bezpośrednich korzyści.
Marynarze rozpadają się na dwie grupy, t. zw. tau-muh, czyli przednią załogę, i ho-keh, czyli gromadę. Tamci mają rozkazywać tym, ale nikt nie chce słuchać. Jeśli niema roboty, wszędzie ich pełno; skoro jednak zajdzie potrzeba ciężkiej pracy, niema ich na lekarstwo.
Poza tem jest również pisarz, prowadzący rachunki, i prowiantowy, który przez cały Boży dzień żuje coś i łyka. Marynarzom, których nie lubi, pozwala przymierać głodem. Jego cieniem jest kucharz. Zazwyczaj wstępuje na służbę jako chudeusz; wkrótce jednak dorabia się wcale wypukłego brzuszka. Ale to bywa wszędzie, we wszystkich krajach i we wszystkich zawodach. Nie brak też naturalnie niezbędnych balwierzy, albowiem rocznica śmierci cesarza jest jedynym dniem, w którym Chińczyk się nie goli.
Aby nie zapomnieć o osobie najważniejszej, wymienimy hiang-kunga, dosłownie: „wydzielającego aromaty“. Jest to kapłan okrętowy, który zajmuje? nabożeństwami, — funkcja, polegająca jedynie na tem, że każdego poranku i wieczora spala pewna ilść kadzideł.
Każdy z załogi uważa swoją pracę za fach dru-
Strona:PL May - Matuzalem.djvu/105
Ta strona została skorygowana.
101