Strona:PL May - Matuzalem.djvu/108

Ta strona została skorygowana.

Malajczyk, dama dworu cesarskiego i przypominająca kobolda żona Papuasa, wszyscy kichają: a—a—apsik. Czasem jeden z tych dźwięków bywa redukowany, ale tylko napozór. O ten pradźwięk powinni zahaczyć fabrykanci uniwersalnych języków. A—a—apsik, to dwa przez naturę darowane pradźwięki ludzkiej mowy; nawet zapomniane, przy pierwszej okazji same się przypominają. — Wróćmy jednak do naszego handlarza. Nie mógł wcale przerwać kichania, ponieważ, ilekroć oczy napływały łzami, wycierał je, aby oszczędzić swoje brudne, ale własne ręce, cebulką, którą również czyścił sobie nos; stąd ustawiczne, niesłabnące wybuchy kichania. Specjał zaś szedł zpowrotem do garnka, aby następnie powędrować do żołądka jakiegoś smakosza. A smakoszów było wielu.
Takie i tym podobne sceny, niebardzo nadające się do opisania, można tu było napotkać co parę kroków. Nie należy z nich czerpać ogólnego sądu o Chińczykach. W portach bowiem skupiają się męty społeczeństwa, przygnane tu z obu stron, z lądu i z morza. — —
Na jednej z ozdobniejszych dżonek, która miała dosyć ostrą konstrukcję i wyróżniała się niezbyt wysokiemi pokładami, nie widać było żywej duszy. Maszty wznosiły się gołe, żagle leżały zwinięte na pokładzie. Oczy smocze były świeżo przemalowane. Ztyłu stało kilka kubłów z kwitnącemi roślinami. Nie widać było brudnej bielizny; patron okrętu dbał o utrzymanie dżonki w czystości i porządku. Na wy-

104