Strona:PL May - Matuzalem.djvu/131

Ta strona została skorygowana.




Sprzysiężenie duchów

Komora, którą wskazano pasażerom, była raczej kajutą niż koją, kajutą tak wysoką, że można się było wyprostować, tak długą i szeroką, że znalazło się dosyć miejsca dla pięciu. Wszystek mebel stanowiła mata ze słomy, jeśli jednak dodamy maty, które mieli zakupić wysłani na ląd majtkowie, to nocleg przedstawiał się wcale znośnie.
Podróżnym bardzo przypadło do gustu, że do ich wyłącznych usług przydzielono majtka, znającego jako tako angielski. Nie wyglądał na Chińczyka. Był mały i szczupły; objaśnił, że jest Malajczykiem i że nauczył się angielskiego w Indjach Wschodnich. Bardzo usłużny, krzątał się i znosił sprzęty, które miały nadać kajucie bardziej mieszkalny wygląd.
Rozumiało się samo przez się, że oficerowie byli zbyt obciążeni pracą, aby poświęcić wiele czasu pasażerom. Ci siedzieli na pokładzie, oczekując powrotu gońców, którzy, zgodnie z chińskiemi zwyczajami, przepadali bardzo długo. Tymczasem ściemniło się i Malajczyk powiesił wpobliżu lampjon. Poczem przykucnął opodal, każdej chwili gotów do usług. Czy słyszał ich rozmowę, to ich niewiele obchodziło.

5