— O Nieou-nieou-niaou! Chi-tchin — chi-tchin! Chi-nieou!
Wszystko razem składało się na tak dziki obraz że student nie pomyślał nawet o stanie swej cennej fajki, lecz, śmiejąc się, zawołał:
— Ależ, Godfrydzie de Bouillon, cóżeś ty narobił!
Trzeba wiedzieć, że sługus Matuzalema z niepamiętnych już przyczyn otrzymał od studenterji przezwisko Godfryda de Bouillon. — Skoczył więc na równe nogi i odpowiedział z wściekłością raczej, niż z zakłopotaniem:
— Cóżem ja narobił? Niby ja to narobiłem? Wszystko się już kończy, nawet obrót ziemi dookoła własnej osi! Kto wyrwał mi z ręki wodny globus, i kto mnie rozciągnął wraz z obojem na nieszczęsnym padole parteru? Wraca ci człek w pełni dostojeństwa od bożka Bachusa do swoich domowych penatów i ledwie zdążył skoczyć do ostium, a tu ci ością w gardle stoi taki moszterdziej z warkoczem i wyzywa się od „nieou“! A propos, co to właściwie znaczy?
Ostatnie gniewne pytanie było skierowane do Chińczyka. Lecz odpowiedział student:
— Nieou oznacza wołu. Trzy razy powtórzone oznacza trzykrotnie bydlę.
— Pięknie! A Chi-tchin?
— Olszowy Marcin, lejbowaty człowiek, nabuła, powolny Sancho Pansa.
— Jeszcze piękniej! Panie Ye-Kin-Li, zamie-
Strona:PL May - Matuzalem.djvu/16
Ta strona została skorygowana.
12