— Co mamy? A coby pan chciał?
— Pieczoną gęś z sałatką z kapusty.
— Owszem, mamy pieczoną gęś z sałatką z kapusty!
— Heiza! Dajcie mi także!
Powiodło się doskonale. Grubas otworzył oczy i wyciągnął ręce w kierunku domniemanej gęsi. Degenfeld, aczkolwiek sytuacja była poważna, parsknął śmiechem, poczem rzekł:
— Trochę cierpliwości, mijnheer! Nie dostanie pan gęsi, dopóki nie wstaniesz.
— Ik word opstaan! — Wstanę!
Oparłszy się o ścianę, starał się istotnie podnieść. Wysiłek obu towarzyszy otrzeźwił go jeszcze berdziej. Obejrzał obu towarzyszów zdumieniem, złapał się za głowę i jęknął:
— Mijn hoofd, mijn hoofd! Moja głowa, moja głowa! Mam hipopotama między mózgami.
— Ale widzi nas pan i poznaje?
— Tak.
— A więc powiedz pan przedewszystkiem, gdzie jest pański arsenał?
— Daar! — Tam!
Wskazał na tornister. Matuzalem otworzył go i ujrzał znaczną ilość rozmaitych tutek. Wyjął jedną i zapytał:
— Co zawiera ten papierek?
— Hooizaad — brzmiała odpowiedź.
— Odwar z siana! A tu?
— Kruizemunteentee.
Strona:PL May - Matuzalem.djvu/177
Ta strona została skorygowana.
51