— Ja też nie — potwierdził Godfryd — Jestem wzruszony łaskawością losu. Chętniebym teraz ujął fatum za głowę i wycmokał oba policzki. Chodźże pan, stary Chińczyku! Ściskam panu grabę i wołam serdeczne tszing-tszing-tszing!
Objął Chińczyka i wycałował go. Ta scena tak wzruszyła grubasa, że strzepnął łzę z rzęs i, prawie łkając, rzekł:
— Ik been ook een vriend. Heb gij eene qoede gezondbeid?
Chińczyk spojrzał nań ze zdziwieniem. Matuzalem przetłumaczył:
— Mijnheer van Aardappelenborsch zapewnia, że jest również pańskim przyjacielem i pyta czy jest pan zdrów.
— O, czuję się wyśmienicie! — odpowiedział Chińczyk.
— En mijne gezondheid is niet goed. Ik ben altijd onpatelijk. — A mnie zdrowie nie dopisuje. Stale mi coś dolega.
Chińczyk nie wiedział, co odpowiedzieć na to intymne zwierzenie; szczęściem, mijnheer dodał pośpiesznie.
— Gij alle zijt mijne wrienden. Ik reiz met naar Ho-tsi. Gij zullt mij niet verliezen. — Eszyscy jesteście moimi przyjaciółmi. Jadę z wami do Ho-tsing-tingu. Nie rozstanę się z wami.
Wszystkim pokolei podał swą tłustą prawicę; zapewnienie, że jego decyzja jest wszystkim obecnym
Strona:PL May - Matuzalem.djvu/189
Ta strona została skorygowana.
63