Strona:PL May - Matuzalem.djvu/192

Ta strona została skorygowana.

ły. szczupły, nie sprawiał bynajmniej wrażenia śmiałka. Niezwykłą odwagę wykazał, skoro przyłączył się do pasażerów. Czyż miał się na nich zawieść? W takim razie rozsądniejby postąpił, gdyby został u korsarzy. Matuzalem, żeby go wypróbować; odpowiedział:
— Nie jest mi wesoło na duszy. Sześćdziesięciu wrogów i to w taki sposób uzbrojonych! Czy poddamy armatom?
— O biada, panie! Czy uważa pan sytuację za niebezpieczną?
— Bardzo nawet!
— A więc radzi mi pan wrócić ukradkiem, aby dowiedzieli się o mojem wspólnictwie z wami?
— Nie mogę panu nic radzić. Sądzę, ze miejsce pana jest przy bratanku pańskiego patrona.
— Ale zastrzelą mnie!
— Ba! Niech pan nie wierzy! Chciałem pana jedynie doświadczyć i, niestety, przekonałem się, że w razie walki nie możemy na pana liczyć. Nie każdego Bóg stworzył do walki. Muszą przecież istnieć także ludzie pokoju, kupcy, handlarze nafty i inni. Przypuszczam, że zdołamy pana wyciągnąć z biedy. Drogi mijnheer, jak pan sądzi, jeśli chcemy się uratować, czy powinniśmy zostać korsarzami?
Ik niet — odpowiedział zagadnięty. — Ik heb geweeren en een mes. Ik ben een groote veldheer. — Ja nie. Mam strzelby i nóż. Jestem wielkim wodzem.

66