wszystko dotychczas szło łatwo, bez większego zastanowienia Chińczyk oświadczył się z gotowością, i zeszedł nadół. Od jego sprytu zawisło dalsze powodzenie całego planu.
Pięciu podróżnych ukryło się za ciężkiemi koszami i pustemi skrzyniami, które majtkowie musieli wyminąć. Sznurów przygotowano wystarczającą ilość.
Nadszedł pierwszy. Kiedy wymijał Dpgerfelda i Godfryda, obaj uchwycili go zmiejsca. Ze strachu nie mógł dobyć głosu. Zresztą, steroryzowały go groźby obu napastników. Przywiązano jeńca obu rękoma do przedniego masztu.
Ten sam los spotkał pozostałych. Liang-ssi doskonale się wywiązał z zadania i posłał na górę pięciu majtków, jednego po drugim, nie budząc pozostałych.
Następnie wrócił na pokład.
— Spisał się pan o wiele lepiej, niż się spodziewałem, — pochwalił go Degenfeld. — Teraz zamkniemy lukę, przybijemy gwoździami i zatarasujemy temi ciężkiemi koszami. W ten sposób nikt z dołu nie potrafi wyważyć pokrywy.
Skoro rozległy się uderzenia młotem, majtkowie zerwali się ze snu. Weszli na schodki, aby się dowiedzieć, co oznacza hałas. Dowiedziawszy się, że zamykają z góry lukę, podnieśli dziki krzyk i usiłowali wyważyć pokrywę, co się im, oczywiście, nie udało. Zagrożono jeńcom kulami. Niebawem umilkła wrzawa. Strach obezwładnił korsarzy.
Strona:PL May - Matuzalem.djvu/205
Ta strona została skorygowana.
79