Degenfeld przechadzał się po pokładzie tam i zpowrotem. Mijając Liang-ssi, zatrzymał się i zapytał:
— Poprzednio w kajucie nie było czasu na zagłębianie się w szczegóły. Teraz jednak chciałbym się od pana dowiedzieć, w jaki sposób zawarłeś znajomość z panem Steinem. Jak dawno pracujesz pan u niego?
— Według waszego obliczenia czasu, dokładnie cztery lata.
— Czy prowincja Hu-nan jest pana ojczyzną?
— Nie. Pochodzę z sąsiedniej prowincji Kwéi-tszou.
— Ach, to mnie bardzo interesuje!
— Wierzę, albowiem Kwéi-tszou jest najbardziej interesującą prowincją całego Państwa.
— Dlaczego?
— Mieszkają tam seng i miao-tse.
— Słusznie. Uważa się ich za autochtonów Chin. Przez trzy tysiące lat pozostali wierni swym pradawnym zwyczajom i zachowali odrębność. Ale nie o to mi