Strona:PL May - Matuzalem.djvu/227

Ta strona została skorygowana.

Wat ik zeg? Foei! Niech go piorun! To cuchnie jak sto tysięcy nędznych hipopotamów!
Rzekłszy to, pomknął ku najdalszemu zakątkowi dżonki.
Tylko Chińczyk mógł wpaść na taki piekielny pomysł. Rozbójnicy innych narodowości walczą stalą i ogniem; chiński korsarz pokonywa swoich wrogów zaduchem!
Upłynęło sporo czasu, zanim kapitan Beadle odważył się zejść nadół.
— Cóż teraz? — zapytał. — Chciałbym wiedzieć, jak oni się tam czują! Spróbujemy otworzyć luki!
Kilku ludzi rzuciło się, aby wykonywać rozkaz. Ledwo otworzono lukę, kapitan szybko zrejterował. Odór był tak nieznośny, jakgdyby z dołu ziały gazy piekielne. Przeczekano dziesięć minut, zanim można było się zbliżyć.
Teraz należało sprawdzić skutek gazów. Beadle chciał wywołać marynarzy na ochotnika. Atoli Godtryd odezwał się:
— Nie, sir to nie jest konieczne. Mam też swój honor i nie pozwolę sobie urągać. Przywiążę się do powrozu i zabiorę ze sobą obój. Skoro zadmę, wciągnjcie mnie zpowrotem na światło dzienne. Kto strawił opjum, ten poradzi sobie z amonjakiem. Mijnheer, trzymaj pan mocno powróz.
Przepasał się odpowiednio, chusteczką zatkał os i wraz z obojem znikł w głębi. Był to czyn bohaterski. Groziły mu nietylko gazy — mogło się bo-

101