Strona:PL May - Matuzalem.djvu/238

Ta strona została skorygowana.

ubiory i warkocze, oczywista dosyć długie i grube. Pieniądze miał odebrać w Kantonie, dokąd został zaproszony wraz z towarzyszami przez wdzięcznych mandarynów.
Student z radością przyjął zaproszenie, nadarzające się wporę. Nie mógł wyjawić mandarynom celu swej podróży; na odnośne zapytanie odpowiedział, że przybył ze swej dalekiej ojczyzny, aby odwiedzić w stolicy Hu-nan zamieszkałego tam sławnego uczonego. Właściwie wysłała go Han-lin yuen[1] Niemiec w celu wyrażenia hołdu zachodnich krajów temu wielkiemu znawcy ksiąg klasycznych.
Schlebiało to dumie narodowej Chińczyków. Ho-po-so odezwał się:
— Bardzo mnie to cieszy. Wnoszę z tego, że Tao-tse-kue są wykształconym narodem, godnym naszych nauk. Ułatwię panu podróż, o ile to tylko będzie w mej mocy.

— Mnie także podoba się bardzo pańska misja — dodał tong-tszi. — Widzę, że pańscy ziomkowie są nader rozsądnymi ludźmi, skoro uznają wyższość naszej literatury; taka skromność jest pierwszym i najpewniejszym etapem w rozwoju nauk. Fu-len[2], Flan-ki[3], i Yan-kui-tse[4], aczkolwiek tak dawno nawiązaliśmy z nimi stosunki, nie uznali jeszcze naszej wyższości. Dlatego nie nauczą się niczego i zginą marnie. Wprawdzie obowiązkiem moim jest ścisłe przestrzeganie tego, aby cudzoziemcy tylko z konieczności przebywali w naszych dystryktach i aby swemi dziwnemi strojami i niezwykłemi manierami nie dawali

  1. Akademja nauk.
  2. Holendrzy.
  3. Francuzi.
  4. Anglicy.
112