nie poradzimy? Nie mogę wtajemniczyć żadnego » swoich ludzi.
— W tym wypadku nic łatwiejszego, jak sprowadzić któregoś z moich towarzyszów. Idziemy już.
— Czy tong-tszi jest teraz w domu?
— Nie, wyszedł, ale wróci przed wieczorem, przed zamknięciem bramy.
— O, on może się do tego nie stosować. Może chodzić swobodnie po nocy i wracać kiedy mu się żywnie podoba. Przed nim wszystkie pei-lu stoją otworem.
Pei-lu nazywają się budowle, zamykające ulice i ad hoc zaopatrzone w bramy. Oprócz tego bezpośredniego celu mają jeszcze inny. Stanowią bowiem pomniki zasłużonych ludzi.
Jeśli urzędnik, lub zwykły obywatel przysłużył się państwu, prowincji, czy miastu, wówczas wznosi się mu taki pei-lu, noszący jego imię i wyliczający wszystkie jego zalety i cnoty. Czasem nawet dostaje się taki monument za życia. W takim razie zasłużony człowiek musi sam ponieść koszta budowy, co bynajmniej nie pomniejsza zaszczytu.
Obaj Europejczycy pożegnali Chińczyka, który odprowadził ich aż przed próg, nie przestając nisko się kłaniać. Przybywszy do pałacu mandaryna, udali się do pokoju Matuzalema.
— Czy nie powiadomimy naszych towarzyszów? — zapytał Godfryd.
— Nie. Chwilowo jeszcze nie.
Strona:PL May - Matuzalem.djvu/290
Ta strona została skorygowana.
44