niem. Oni wiedzą, żem niewinny, i chętnie panu dopomogą. A zatem, zdecydował się pan podjąć tej misji?
— Najzupełniej.
- W taklm razie uważam pana odtąd za swego kié-tszéi, za swego nadzwyczajnego pełnomocnika i zapytuję pana, czy gotów jesteś dać mi swe kong-kheou, swoje niezłomne słowo honoru?
— Daję panu — oto moja dłoń! — odpowiedział Matuzalem, wyciągając rękę.
— Poczekaj pan! — prosił Ye-Kin-Li. — Przyjmę pana słowo według odwiecznych zwyczajów mej ojczyzny.
Po chwili przyniósł paczkę tsan-biang. Są to wonne trociczki kadzidlane, których Chińczycy używają do rozmaitych ceremonij religijnych. Student musiał za przykładem kupca wziąć jedną w lewą rękę, poczem Chińczyk zapalił obie pałeczki. Skoro wzniósł się dym kadzidlany, uchwycił prawą ręką prawicę młodzieńca i rzekł uroczystym tonem:
— Jesteś moim kié-tszéi. Jako taki powinieneś działać tak, jakgdybyś był mną. Nie możesz mieć żadnych ukrytych myśli; serce twoje musi być w stosunku do mnie wyzbyte ze złości i fałszu. Czy i teraz gotów jesteś mi dać kong-kheou, że wypełnisz moją prośbę wedle możności, że będziesz uczciwie postępować ze mną i z moją rodziną?
— Tak — odparł student. — Nie sądzę, abym, biorąc udział w tej ceremonji, dopuścił się bałwochwalczych praktyk. Moglibyśmy się obejśc bez niej, gdyż mój parol równa się najświętszej przysiędze. Ale, dla