Zebrało się mnóstwo ludzi z latarniami. Tylko uprzywilejowani wieczorami mogą przechodzić z jednej ulicy na drugą. Zwykli zjadacze ryżu mogą się zbierać tylko na własnej ulicy, ale i to w wyjątkowych okolicznościach. W takim wypadku każdy musi mieć w ręku lampjon.
W Chinach nadzór nad ludnością jest surowy. Specjalni urzędnicy czuwają nad każdym rejonem, to znaczy, nad wszystkiem, co się w jego obrębie dzieje. Bozpośrednio im podlegli „nadzorcy“ roztaczają pieczę nad poszczególnemi ulicami; niższy szczebel zajmują „nadzorcy domów“, a następnie „ojcowie rodzin“, odpowiadający za wszystko, co się dzieje w rodzinie.
Skoro zachodzi wypadek przestępstwa, kara dotyka całą rodzinę przestępcy, „nadzorcę domu“, „nadzorcę ulicy“, a czasem nawet „nadzorcę dzielnicy“.
Wiadomość o świętokradztwie zwabiła mnóstwo ludzi na ulicę. Skupiali się grupami i pocichu omawiali wypadek. Nadzorcy domów dbali o to, aby utrzymywano porządek i ciszę.
Hu-tsin dostał od Matuzalema ścisłe wskazówki, dotyczące jego odpowiedzi. Spodziewał się tong-tszi i oczekiwał go za zamkniętemi drzwiami. Otworzył je, ledwo zapukano.
Udając najwyższe zdumienie, skłonił się aż do samej ziemi i zapytał o powód tak zaszczytnych odwiedzin.
— Zaraz się dowiesz — odparł urzędnik. — Prze-
Strona:PL May - Matuzalem.djvu/312
Ta strona została skorygowana.
66