szła wasza wspaniałość i zaprowadziła mnie do tego ogrodu, gdzie, ku przerażeniu, zobaczyłem tych obu ludzi. Nie mogę powiedzieć, w jaki sposób bogi znalazły się w ziemi.
— Kapłani będą mogli to wyjaśnić. Bądź i nadal tak szczery, jak teraz. Wówczas może unikniesz straszliwej śmierci, która cię bezwzględnie czeka, jeśli w sing-pu złożysz odmienne zeznania.
— Powiedziałem prawdę i będę się jej nadal trzymał.
Bardzo słusznie. Jest też rzeczą nader ważną, jaki zakon wyznajecie? Jesteście może wyznawcami Lao-tse?
— Tak, tak, tak! — krzyknęli wszyscy trzej z zapałem. Było to kłamstwo, ale nader dla nich wygodne.
— Więc nie jesteście czcicielami Buddy? W takim razie nie potraficie nawet pojąć swego przestępstwa. Być może, przez wzgląd na tę okoliczność skażą was jedynie na wygnanie. Chwilowo odprowadzi się was wraz z bogami do sing-pu. Szanujcie władzę i nie odstępujcie od swoich zeznań! Polecę was pobłażliwości sędziego, któremu muszę o wszystkiem donieść. Aby nie wzniecać rozruchu na ulicy, policjanci przeprowadzą was drogą okólną.
Przetransportowano bożków i łotrów przez mur. Posągi wsadzono do palankinu, winowajców zaś okrążyli policjanci. Wkrótce cały kondukt zniknął w mroku nocy.
Strona:PL May - Matuzalem.djvu/326
Ta strona została skorygowana.
80