Dostał go pan ode mnie. Czy zechce się pan posługiwać nim, czy nie, — to rzecz pana. Powtarzam, że może panu przynieść wszelkiego rodzaju korzyści. W nocy nawet otworzy przed panem wszystkie bramy i drzwi, z wyjątkiem bram więziennych.
— To wymaga innej legitymacji?
— Tak. Tej oto.
Wskazał na ścianę, gdzie wisiało wiele żółtych większych monet, na których Matuzalem rozpoznał smoka oraz drobny podpis.
— Kto okazuje ten pieniążek, — objaśnił tong-tszi — ten ma dostęp swobodny o każdej porze dnia i nocy do najsurowiej strzeżonych więźniów. Dzięki tej właśnie monecie nasi trzej dzisiejsi więźniowie zostaną skazani jedynie na banicję.
Matuzalem zrozumiał go wlot. Mandaryn zamierzał w nocy uwolnić schwytanych jeńców.
— Czy mogę się przy okazji dowiedzieć, co się stało z korsarzami? — zapytał Degenfeld po chwili.
— Zostaną wydani nam, a następnie skazani na śmierć.
Rzekłszy to, mandaryn podniósł się i pożegnał gościa:
— Macie już paszport. Cokolwiek się zdarzy, jestem o was spokojny. Teraz żegnam pana! Nie mogę panu dotrzymać towarzystwa, ponieważ oczekuje mnie jeszcze sporo pracy.
Przed drzwiami swego pokoju Matuzalem zastał
Strona:PL May - Matuzalem.djvu/333
Ta strona została skorygowana.
87