nam przykro, że chcą nas opuścić. Możebyś ich zapytał, czy ich spotkamy jeszcze raz, i gdzie, i jak to się stanie?
Słowa te wypowiedział tonem przyjaznym. Liang-ssi zdawało się, że wygrał partję. Natomiast był tu ktoś, któremu się słowa urzędnika nie spodobały. Tym kimś — był Matuzalem.
Ze skupieniem przysłuchiwał się rozmowie i przyglądał się twarzom głównych aktorów sceny. Uderzyło go niezwykłe podobieństwo młodego mandaryna do Liang-ssi; dziwny zbieg okoliczności! Student był ciekaw, jak sobie pocznie mandaryn, który, mimo swój wiek młody, posiadał tytuł moa-sse.
Nie wyglądał na człowieka łatwowiernego. Pod powłoką uprzejmości można było wyczuć rezerwę, nawet nieufność. Degenfeldowi zdawało się, że ten młody człowiek przygotowuje na Liang-ssi pułapkę. Domyślał się nawet, jaką.
Sprytny i zręczny Liang-ssi dopuścił się przecież nieostrożności. Zwracając się do grubasa, nazywał go „mijnheer“. To samo Turnerstick. Otóż w Macao, w Hong-Kongu i Kantonie mieszkało sporo Holendrów. Chińczycy stykali się z nimi i, oczywiście, rozumieli niektóre wyrażenia, zwłaszcza najpospolitsze. Podobnie, naprzykład, ktokolwiek usłyszy słowo „monsieur“, choćby nie znał francuskiego, pozna, że ma przed sobą Galijczyka, słysząc zaś słowo „lady“, czy „miss“, — Anglika lub Amerykanina. Należało się przeto spodziewać, że słowo „mijnheer“ było w Kantonie dosyć znane. Można też
Strona:PL May - Matuzalem.djvu/373
Ta strona została skorygowana.
127