Strona:PL May - Matuzalem.djvu/439

Ta strona została skorygowana.

— Wybacz, dostojny władco, że nie wiedziałem, Jakiego urzędu najwyższego odznakę stanowi pańska nieznana szanowna odzież. Jestem najmarniejszym niewolnikiem twoim i gotów jestem uczynić zadość każdemu życzeniu waszej czcigodnej dostojności!
Degenfeld zlekceważył go zupełnie, zwracając się do ho-tszanga z zaleceniem natychmiastowego wyruszenia w drogę. Wszystko zresztą było gotowe; kotwica była wciągnięta na pokład i tylko liny trzymały dżonkę. Usunięto i tę zaporę, i okręt wypłynął wśród głośnego plusku wioseł na środek rzeki. Rozwinięto żagle. Sprzyjający wiatr obrócił dziób dżonki przeciw prądowi. Ho-tszang wydawał rozkazy. Szeu-pi znikł wraz z wszechpotężnym poborcą podatków.
Niebawem ho-tszang odprowadził pasażerów do ich świetnie urządzonego pomieszczenia, przeznaczonego dla wybitnych mandarynów, odbywających podróż służbową na „Tysiąconogu“. — — —



45