Strona:PL May - Matuzalem.djvu/464

Ta strona została skorygowana.

— Wy, owszem, ale my — nie. Jak daleka z Szao-tszeu do Szin-hoa?
— Sto li.
— Musielibyśmy więc zgodnie ze zwyczajem tutejszym cztery razy odpoczywać. Dotarlibyśmy da Szin-hoa dopiero pojutrze. Ja zaś chcę tam być jaszcze dzisiaj.
— Nie może to być, wysoki praprzodku!
— Dowiodę panu. Odpoczniemy tylko raz jeden, mianowicie w połowie drogi, po przebyciu pięćdziesięciu li.
— Zmęczymy się bardzo. Konie padną z wyczerpania. Już się chwieją na nogach.
— Tak się panu tylko wydaje. Jeśli pan chce tu zostać, niech pan zostanie. Ale my jedziemy dalej!
Puścił konia galopem; za nim wszyscy jego towarzysze, a także konie ciężarowe, mimo że nie miały przewodników.
Porucznik stracił głowę. Nic podobnego w życiu nu się nie zdarzyło. Wskoczył na konia i wraz z całym oddziałem żołnierzy ruszył za dostojnikami. Odtąd zaniechał wszelkiej brawury i spokojnie jechał ztyłu.
Koło południa oddział dotarł do miejsca, gdzie się rzeka rozdwaja: jedna odnoga płynie ku Szi-hing, druga — w kierunku Szin-hoa. Podróżni pomknęli w tym kierunku. Okolica stawała się coraz bardziej górzysta. Dotychczas wyżyny były pokryte łąkami;

70