Strona:PL May - Matuzalem.djvu/509

Ta strona została skorygowana.

szego powodu być narażony na niewygody. Odstąpimy mu chętnie pokoju.
— Wiecież, kim jestem? — zapytał król.
— Wiemy. Wiemy również, jaki szacunek należy panu okazywać.
— W takim razie słyszeliście chyba, że t’eu nigdy nie uchybia nakazom grzeczności. Dlatego nie mogę skorzystać z waszej wspaniałomyślnej propozycji.
— A czyż grzeczność nie nakazuje młodszym ustępować starszemu?
— Tak, ale także niższym ustępować wyższemu. A wyższym jest chyba pan, niezawodnie.
— O nie, pan jest królem.
— Królem, ale tylko ubogich i nieszczęsnych. Czy mogę wiedzieć, jak brzmią wasze wspaniałe nazwiska?
— Oto one, spisane na kuanie cesarskim.
To mówiąc, podał mu kuan. T‘eu, ujrzawszy podpis i pieczęć, ukłonił się trzykrotnie aż do samej ziemi. Następnie przeczytał nazwiska, ukłonił się ponownie, zwrócił paszport i rzekł:
— Jest to najwyższy u nas dokument. Pozwolę sobie zaproponować panom swoje niegodne usługi.
— Bardzo jestem z tego rad, gdyż wiem, iż przyjaźń potężnego t’eua więcej potrafi zdziałać, niż kuan cesarza.
— To prawda, że czasem się mogę komuś przysłużyć. Wasze nazwiska mają obce brzmienia,

115