nazwą Phalacrocorax sinensis. Doskonale nurkują i nieraz długo uganiają się pod wodą za zdobyczą.
Chińczycy tresują je do masowego łowienia ryb. W takich wypadkach wzbijają się najpierw wgórę, tworząc koła, a następnie każdy ptak opuszcza się prostopadle pod powierzchnię wody i goni rybę ku środkowi koła, gdzie chwyta ją dziobem, poczem zanosi na łódź.
Tszu-tsze chwyta dosyć dużą rybę. Jeśli jednak zdobycz jest zbyt ciężka na siły jednego ptaka, to odpowiednie krakanie zwołuje na pomoc drugiego i trzeciego towarzysza.
Aby nie pożerały złowionych ryb, nakłada im się na szyję żelazną obręcz lub ciasny kołnierz skórzany.
Nie upłynął kwadrans, a już beczka była tak pełna, że nie mogła zmieścić ani jednej ryby więcej. Przeważnie złapano karpie dosyć znacznych rozmiarów.
— Śliczny połów — orzekł Godfryd. — Gospodarz odpowiednio te ryby przyrządzi.
— Tak, dobrze nam poszło. Wrócimy na ląd. Ja sam zajmę się rybami. Nikt inny nie potrafi.
Kapitan podniósł się, nim jeszcze łódź dobiła do brzegu. Jako wilk morski, był do tego przyzwyczajony. Ale, na nieszczęście, naśladował go mijnheer. Wpatrzony w beczkę, zapomniał, że niebawem musiało nastąpić zderzenie z brzegiem. Stojąc w najwęższem miejscu łódki, po chwili już stracił równowagę i... zniknął w wodzie.
Strona:PL May - Matuzalem.djvu/514
Ta strona została skorygowana.
120