Wioślarz rzucił Godfrydowi linę, sam zaś skoczył za mijnheerem. Po paru minutach wyłonił się z wody, trzymając mocno tonącego. Wydobyto go na brzeg i ułożono na trawie. Turnerstick wyłowił pływającą na powierzchni czapkę mijnheera.
Mimo że nie stracił przytomności, mieszkańcy wioski zanieśli go na rękach do gospody. Matuzalem w pierwszej chwili zląkł się niezmiernie. Położono Holendra na ławce, i Turnerstick opowiedział o wypadku.
Nieustanne kichanie Holendra świadczyło wymownie, że całe nieszczęście polegało wyłącznie na zimnej kąpieli. To uspokoiło Matuzalema.
— Podnieś się pan! — rzekł.
— Ik kan niet; ik ben erdronken! — Nie mogę; utonąłem! — odpowiedział mijnheer.
Tymczasem nadszedł wioślarz z rybami.
— Oto i ryby! — rzekł Godfryd. Nie możemy przecież ucztować, skoro nasz przyjaciel utonął. A więc ryby są nam niepotrzebne. Niechaj ten Chińczyk wrzuci je zpowrotem do rzeki!
Grubas zerwał się na równe nogi i zawołał:
— Wrzucić ryby do wody? Nigdy w życiu, nieszczęsny hipopotamie!
— Sądziłem, że pan nie żyje!
— Dood? — Nie żyję? Bal Ja sam będę smażył te karpie!
— Niech się pan wraz z rybami na ogniu usmaży, abyś nieco wysechł. Wyglądasz, mijnheer, jak rynna deszczowa.
Strona:PL May - Matuzalem.djvu/515
Ta strona została skorygowana.
121