— Posiadam co najmniej sopran, albo nawet i wyżej.
— W takim razie chciałbym pana usłyszeć.
— Czy mam teraz zaśpiewać?
— Prosimy, ale coś ładnego.
— Zaśpiewam niemiecką pieśń o jutrzence.
Kilka razy chrząknął, dotknął palcami gardła, zamknął oczy i krzyknął: — Vorgezien! — Uwaga! — jakgdyby groziło komuś okrutne niebezpieczeństwo. Następnie otworzył usta, ale w tej samej chwili Matuzalem zawołał:
— Jeszcze nie, mijnheer! Poczekamy do wieczora.
Lękał się bowiem kompromitacji poczciwego Holendra. Ten zamknął usta, otworzył oczy i rzekł:
— Nic nie mam przeciwko temu. Mogę śpiewać wieczorem. Nie wpłynie to na tembr głosu.
Zadowolony z tego zakończenia, Matuzalem wrócił do króla żebraków, przy którym mniej mógł się uśmiać, ale więcej nauczyć. — — —
Strona:PL May - Matuzalem.djvu/524
Ta strona została skorygowana.
130