Oddział posuwał się po równinie bardzo rozległej. Gdzie niegdzie widniały dachy licznych osad. Widać było sporo drzew owocowych. Pola były przedzielone bambusowemi płotkami. Dobrze utrzymany trakt prowadził wzdłuż rzeczki, aż wreszcie rozstał się z nią, aby skierować się ku obszarowi rzeki Dszang, nad której dopływem znajdował się Ho-tsing-ting.
Tuż przed południem zatrzymano się, aby napoić konie. Droga coraz wyraźniej świadczyła o obecności źródeł nafty. Pełno było nasypów węglowych i beczek naftowych. Spotykano robotników o poczerniałych twarzach, a powietrze było przesycone niezbyt przyjemnym zapachem oleju skalnego.
— Dat riekt goed. — To świetnie pachnie — rzekł mijnheer. — Bardzo lubię ten zapach. Służy płucom.
— Tak, — potwierdził Godfryd — nafta jest pierwszorzędnym środkiem przeciw schudnięciu.
— To też osiedlę się tutaj.
— Dobre powietrze zastąpi zarówno wszystkie