— Zdaje się, jest to dzielny rycerz?
— Tak. Przed ośmiuset laty przedsięwziął wyprawę krzyżową na niewiernych. Co mnie dotyczy, to jestem poprostu znany powszechnie Matuzalem.
— O którym opowiada Biblja?
— Tak, o którym opowiada Biblja. Syn Enocha i ojciec Lamecha. Ale ponieważ ani Enocha, ani Lamecha nie widziałem na oczy, więc chwilami wątpię o swojem istnieniu. W takich ponurych chwilach zwątpienia nazywam się Degenfeld i uważam nawet, że po raz pierwszy powitałem jutrzenkę w pewnym niemieckim browarze.
Mijnheer van Aardappelenborsch wiódł okiem dookoła, nie wiedząc, co o tem wszystkiem myśleć. Degenfeld nie omieszkał mu jednak przyjść z pomocą:
— Nieprawdaż, nie może pan sobie zdać sprawy, kogo masz przed sobą? Zaraz pan zrozumie. Gdzie pan mieszka?
— Tu, w hotelu, mijnheer.
— A więc zajmij pan koło nas miejsce, gdyż i my tu zamieszkamy.
Rzekłszy to, podsunął dwa krzesła, na które mijnheer opadł ciężko!
— Tu zamieszkać? — zapytał Turnerstick. — Ani mi się śni! Musimy jechać do Kantonu. Pojedziemy zaraz parowcem.
— Który idzie dwa razy na tydzień. Dowiadywałem się w konsulacie. Najbliższy odejdzie dopiero za trzy dni.
Strona:PL May - Matuzalem.djvu/90
Ta strona została skorygowana.
86